Pierre Aubé: Św. Bernard z Clairvaux

Pierre Aubé: Św. Bernard z Clairvaux

Pierre Aubé: Św. Bernard z Clairvaux

O świętym Bernardzie z Clairvaux mówi się czasem, że w XII wieku znaczył tyle co cesarz i papież razem wzięci. Mimo to dotąd nie mieliśmy w Polsce jego porządnej biografii. Jeszcze w poprzednim stuleciu ukazała się wprawdzie książka Stanisława Kiełtyki Święty Bernard z Clairvaux, jest ona jednak napisana przez cystersa i ma tak nieznośnie apologetyczny charakter, że nie sposób jej czytać bez bólu. Dlatego wydana niedawno przez PIW nowa biografia pióra Pierre’a Aubé – znanego francuskiego mediewisty – wzbudziła moją zrozumiałą ciekawość.    

Od razu wyznam, że czytając to ponad 800-stronicowe dzieło nierzadko bywałem znużony i przytłoczony niezliczonym nawałem faktów i postaci, choć z każdą stroną rósł także mój podziw dla ogromu – nomen omen – benedyktyńskiej pracy wykonanej przez autora. Krótko mówiąc, wielowymiarowa biografia Pierre’a Aubé to książka może mało porywająca, ale stanowiąca niesamowitą wręcz skarbnicę wiedzy nie tylko na temat opata Clairvaux, ale i średniowiecznej rzeczywistości – epoki, jak to ujmuje autor, „której już nie rozumiemy”.

Św. Bernard – ten nietypowy człowiek Kościoła, mistyk i polityk, prawdziwa „chimera swojego wieku” – działał na tylu różnych polach (politycznym, religijnym, etycznym, społecznym, gospodarczym, kulturalnym, filozoficznym i mistycznym), że według francuskiego historyka „tylko rygorystycznie zastosowane ujęcie chronologiczne może oddać sprawiedliwość geniuszowi tego człowieka”. Ujęcie chronologiczne zaś jest wprawdzie zgodne z podejściem historycznym (naukowym), ale ze swej natury przeciwstawia się ujęciu fabularnemu, skonstruowanemu wokół osi powiązanych ze sobą wydarzeń, co dla zwykłego odbiorcy jest zawsze bardziej atrakcyjne. Na szczęście, oba te podejścia dało się do pewnego stopnia ze sobą pogodzić, jako że opisywane zdarzenia, wątki czy sytuacje zwykle nie są przesadnie rozciągnięte w czasie. Dlatego autor bez zaburzania chronologii mógł poświęcić osobne rozdziały takim kwestiom jak wyprawy krzyżowe czy konflikt Bernarda z Abelardem, dzięki czemu narracja nabiera od razu bardziej żywego, dramaturgicznego bigla. Prawdę mówiąc, postać św. Bernarda – człowieka o wielu wewnętrznych sprzecznościach, którego cechował skrajnie nerwowy temperament i nadwrażliwość – aż się o to prosi.

Bernard był synem rycerza i etos rycerski miał znaczny wpływ na ukształtowanie się jego osobowości. Kiedy ujawnił rodzinie swoje zamiary wstąpienia do zakonu cystersów, jego liczni bracia rycerze próbowali go od tego różnymi sposobami – także podstępem – odwieść, co skończyło się tym, że ostatecznie to Bernard namówił ich wszystkich – łącznie z siostrą tudzież kilkoma wujami i kuzynami – aby porzucili swoje dotychczasowe życie i wstąpili razem z nim do klasztoru. Tak wyglądał pierwszy „połów” tego mistrza perswazji, zwanego nie bez powodu „miodopłynnym doktorem”.

Cystersi działali od niedawna. Ich zakon uformował się na bazie reguły benedyktyńskiej, której chcieli przywrócić pierwotną czystość i siłę. Słynęli z bardzo surowej dyscypliny oraz ciężkiej pracy. „Mnisi na przemian byli a to chłopami, a to majstrami, murarzami, cieślami, kucharzami lub kopistami”, hołdując zdrowej zasadzie powiązania pracy fizycznej i umysłowej.

Marzeniem Bernarda było spokojna, samotna kontemplacja w zaciszu klasztornym. Jego temperament, charakter, rosnąca sława oraz okoliczności zewnętrzne powodowały jednak, że częściej, niżby może tego pragnął, angażował się w wielkie, światowe spory tamtego czasu, a to sam zabierając w nich głos w swojej obfitej korespondencji, a to będąc proszony przez możnych – w tym królów, cesarzy i papieży – do ich rozstrzygania. Bernard był niekwestionowanym autorytetem swojej epoki, uzdrawiał chorych, nawoływał do krucjaty, zapobiegał wojnom lub opowiadał się za jedną stroną przeciwko innej, wojny te niejako podsycając.

Aubé przedstawia go jako nieustępliwego, gwałtownego polemistę, nieprzebierającego w środkach, gdy trzeba zbić adwersarza z pantałyku, często wręcz makiawelicznego i ostatecznie wielce dwuznacznego. Z dzisiejszego punktu widzenia św. Bernard jawi się niewątpliwie jako przepełniony dobrymi chęciami idealista, a zarazem ktoś zupełnie nieświadomy uwarunkowań, jakim podlega, niemający najmniejszego dystansu do własnych przekonań i traktujący je jako niepodważalne źródło prawdy. I w imię tej „prawdy”, w imię „dobrej sprawy” dokonywał czasem czynów etycznie wątpliwych. Jak w pewnym momencie podsumowuje autor: „Zaciekłe pragnienie zniszczenia drugiej strony za pomocą najbardziej bzdurnych fantazji nie przynosi zaszczytu opatowi Clairvaux, a tym mniej sprawie, której chciał bronić”.

Ale cóż, tak widzimy Bernarda z naszego, współczesnego punktu widzenia, nie mając dostępu do perspektywy średniowiecznej ­– epoki, „której już nie rozumiemy”, niestety. Z tego powodu byłbym wielce ostrożny w ocenie tego bardzo osobliwego geniuszu, z którym „zapewne nie zawsze było łatwo żyć w tej samej epoce”.

Grzegorz Tomicki

„Odra” 5/2020

Autor: Pierre Aubé
Tytuł: Św. Bernard z Clairvaux
Tytuł oryginału: Saint Bernard de Clairvaux
Przekład: Łukasz Maślanka
Wydawca: Państwowy Instytut Wydawniczy / PIW
Miejsce i data wydania: Warszawa 2019
Stron: 830
ISBN: 9788366272521



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *