Grzegorz Tomicki – 6 wierszy (Helikopter)

1 7 scaled

 

Struny od tumby

Gdy na poważnie użyć wyobraźni
i doświadczenia (te rzeczy naprawdę
istnieją), rzeczy niezrozumiałe przestają

istnieć. Jedna po drugiej znikają jak
bílý pámbíček, kiedy przykryje go śnieg.
Jak za przedgórzem właściwe góry,

gdy deszcz. Wiecie, co to jest deszcz?
Chodzi na paluszkach i plumka jak na
strunach od tumby. A potem chowa się

w ziemi (jak wszystko) i już go
nie słychać. Na przykład: nie żyjesz,
jesteś. Skoro mówisz, a ja odpowiadam

za Ciebie i siebie.

Keep Reading →

Grzegorz Tomicki – 3 wiersze (Topos)

Chojnik 57 scaled

 

Z podmiotu w przedmiot

Zanim ruszyłem drogą na czarny
Węgliniec, długo gapiłem się w wodę
w Dolinie Choińca. Tylko nad wodą

jestem zdolny i skłonny zatrzymać się
dłużej, usiedzieć, ustać, zostać
z niczym przy sobie, nie myśleć

o nikim. Stanąłem nad wodą
i bez większego pośpiechu z podmiotu
zamieniam się w przedmiot, po czym

zaczynam tęsknić. Keep Reading →

Grzegorz Tomicki – 3 wiersze (wydawnictwoj)

Ploszczynka Ploszczyna 76 scaled

 

Mettā. Obyście byli szczęśliwi

Obyście byli szczęśliwi, obyście byli
zdrowi, obyście byli bezpieczni, obyście
byli spokojni, zupełnie jakby nie było

wojny odwiedziłem dzisiaj Czernicę,
aby zajrzeć do starego kościoła katolickiego
oraz nowszego ewangelickiego, z którego

została tylko wieża z dzwonnicą (wieża
pięknym bluszczem porosła). Z jednego
z tych boskich przybytków ukradli

po zeszłej wojnie Jezusa wraz z krzyżem
z roku 1500, aby go szczęśliwie, bezpiecznie
osadzić na stałe w kościele św. Mikołaja

w Siedlęcinie, nic się nie stało, wszystko
zostało w rodzinie, obyście byli zdrowi,
obyście byli bezpieczni, obyście

byli szczęśliwi, spokojni.  Keep Reading →

Grzegorz Tomicki – Piekło jest we mnie, 11 wierszy (Helikopter)

Alberice 297 scaled e1667334906172

Piekło jest wszędzie

1. Dwa młode lisy

Do Piekła nad Sierniawą w Rudawach
trudno jest dojechać, łatwo je za to przeoczyć,
w Piekle bowiem niczego nie ma

poza paroma łykami wody (woda jest
wszystkim). Gdzie ja i rower razem nie byliśmy!
Ale bym skłamał, gdybym powiedział,

że nie byłem tam z Tobą. Otarliśmy się
o niebo, od Marciszowa albo Ptaszkowa
zabrnęliśmy w Góry Lisie aż do samego

Piekła i przysięgam na Białego Jezusa,
że pierwsze, co mnie w tych górach urzekło,
to dwa młode lisy, z których jeden

to była lisica o pięknym licu.

Keep Reading →

Grzegorz Tomicki – 5 wierszy (Plaża. Ciemnia)

plsc 49 scaled

 

Cudze wiersze

Od kiedy nie kręcą mnie cudze wiersze
(cudze wiersze nic ze mną nie robią),
a własne nie zawsze, uprawiam

niespiesznie lirykę drogi, do czego
potrzebuję dwóch nóg (a jednak nie mogę
usiedzieć, ustać), nie potrzebuję zaś głowy.

Kiedyś umiałem uleżeć się i przespać
ze wszystkim, ale teraz nie umiem. Odkąd
nie mieszkam już w cudzym pięknie

i nie kocham jak dawniej (jak nikt),
liryka drogi zbyt często sprowadza mnie
na Drogę Głodu. A Ciebie?  Keep Reading →

Grzegorz Tomicki – pięć wierszy (wydawnicywoj)

Bystrzyca Maciejowiec 160 scaled

 

Między nutami

Przy Ofiarnym Kamieniu
nad Gajnikami chodzą za mną
zapisane w ciele doznania,

nie pamiętam za to żadnej walety
ani sonetu. Nie przywlokłem
na Kamień ani jednej teorii

nieśmiertelności, ani jednego
dowodu na istnienie życia
na Ziemi. Są ze mną tylko

przerwy między myślami,
cisza kuta w kamieniu.
Sama muzyka,

bez nut.    Keep Reading →

Grzegorz Tomicki: Bez wyobraźni

Od kiedy zaczęli strzelać
do wszystkiego,
co się nawet nie rusza,

dziecięce groby na wzgórzu
z Białym Jezusem w Bukowcu
zaczęły znaczyć coś więcej

niż groby dorosłych. Choć
nie wiadomo co. A nawet
trudno to sobie wyobrazić.

Zresztą, po co komu
wyobraźnia, skoro widać
wszystko dokładnie

jak na cmentarzu.

1 77a

Fot. Grzegorz Tomicki

 

Serhij Żadan: Antena

Serhij Żadan: Antena

***

Jesteście gotowi?

Dusze leśnych ptaków spotykają się w powietrzu.
Czas wsłuchać się w noc, dotknąć niewidzialnych skrzydeł.
Gotowi jesteście zejść na północną platformę
i podchwycić tę dawną melodię?
Grafit w dziecięcych rękach wyznacza linię oddechu,
linię, której nie przekroczy ogień.
Być razem, trzymać się światła,
trzymać się razem pośród skrzydeł,
które o coś w tym powietrzu się opierały,
coś wybierały z niego, opróżniały,
przecinały światło w kartonowych pudełkach wiosny. Keep Reading →

Grzegorz Tomicki: Konie Apokalipsy

Grzegorz Tomicki - Konie Apokalipsy

Nie przewidywałem takiego rozwoju tej poezji, nie spodziewałem się tak porywającego z nią po latach spotkania. Wielokrotna rozkosz lektury: nazwy obce, które brzmią jak własne, radość współziomka-wędrowcy z Sudetów, a tu dokładniej z Karkonoszy i Kotliny Jeleniogórskiej, wreszcie potęga smaku, perfekcja poetyckiego języka wiążącego ze sobą wszystko w zasięgu spełniającego się na wysokości (gór i dojrzałej świadomości) życia. Jeżeli my, pisarze Sudetów, pracujemy nad jakąś nową mitologią miejsca, to Grzegorz Tomicki już gra pierwsze skrzypce w tej orkiestrze.
Karol Maliszewski
Keep Reading →