John Irving: Czwarta ręka
Lew z indyjskiego cyrku odgryza dłoń nowojorskiemu dziennikarzowi telewizyjnemu na oczach milionów widzów. W Bostonie trapiony problemami rodzinnymi wybitny chirurg czeka na sposobność przeprowadzenia pierwszej w Stanach Zjednoczonych transplantacji dłoni. Jednoręki reporter jest z jego punktu widzenia idealnym pacjentem, trwają jednak poszukiwania odpowiedniego dawcy. Gdy pewna kobieta z Wisconsin oferuje bostońskiej klinice dłoń swojego męża, chirurg początkowo bierze jej propozycję za niesmaczny żart – mąż bowiem nie tylko żyje, lecz nie wybiera się nawet na tamten świat…
Czwarta ręka to niepoprawna politycznie komedia, satyra i erotyczna farsa – a nade wszystko wzruszająca opowieść o potędze miłości, pozwalającej odkupić dawne winy i zacząć życie od nowa. W bezdusznym świecie końca wieku Irving z właściwym sobie ironicznym humorem poszukuje fundamentalnych wartości, pozwalających nie stracić wiary w człowieka.
Nota wydawcy
Pomysł „Czwartej ręki” podsunęła mi Janet. Któregoś wieczoru przed snem oglądaliśmy wiadomości w TV. Naszą uwagę zwróciła informacja o pierwszej transplantacji dłoni w kraju. Z przebiegu operacji pokazano tylko kilka krótkich ujęć, nie dowiedzieliśmy się natomiast, w jakich okolicznościach stracił rękę pacjent – albo biorca, jak wtedy nazwałem go w myślach. Na temat dawcy nie było ani słowa, nowa dłoń musiała pochodzić jednak od zmarłej niedawno osoby. A człowiek ten zapewne miał rodzinę. Janet zadała mi wtedy skłaniające do refleksji pytanie:- A co by było, gdyby wdowa po dawcy zażądała praw do odwiedzin dłoni?
John Irving
Autor: John Irving
Tytuł: Czwarta ręka
Tytuł oryginału: The Fourth Hand
Przekład: Maciej Świerkocki
Wydawnicywo: Prószyński i S-ka
Miejsce i data wydania: Warszawa 2017
Stron: 352
ISBN: 9788380970847
– Daj mi rękę – poleciła pani Clausen.
Patrick pomyślał naturalnie, że chodzi o prawą dłoń, bo innej przecież nie miał. Ale kiedy wyciągnął prawe ramię, Doris powiedziała:
– Nie. Daj mi czwartą rękę.
Pomyślał, że chyba się przesłyszał. Powiedziała zapewne: „Nie, daj mi drugą rękę” – amputowaną albo nieistniejącą rękę, jak mówili o niej niemal wszyscy.
– Co takiego? – zapytał na wszelki wypadek.
– Daj mi swoją czwartą rękę – powiedziała Doris.
Chwyciła jego kikut i ścisnęła go mocno między udami, a Patrick poczuł, jak jego nieistniejące palce powracają do życia.
– Urodziłeś się, mając dwie ręce – tłumaczyła tymczasem pani Clausen. – Jedną straciłeś. Ręka Ottona była twoją trzecią. Natomiast ta – ciągnęła, zakleszczając uda, żeby podkreślić wagę swoich słów – nigdy mnie nie zapomni. Jest moja. To twoja czwarta ręka.
John Irving, fragment książki
Dodaj komentarz