Maya Jasanoff: Joseph Conrad i narodziny globalnego świata
Autor Jądra ciemności bynajmniej nie należy do autorów, o którym wiedzielibyśmy już wszystko. Jak się okazuje, nie wiemy o nim nawet wystarczająco wiele, a jego twórczość wciąż domaga się nowych odczytań – i to z wielu względów. W książce Joseph Conrad i narodziny globalnego świata Maya Jasanoff przedstawia pisarza nie tylko jako przenikliwego badacza ludzkiej natury, ale też jako analityka zadziwiająco trafnie przewidującego zagrożenia cywilizacyjne, z którymi zmagamy się współcześnie: turbokapitalizm, prymat „interesu własnego”, chciwość, nacjonalizm, terroryzm, dehumanizacja, poczucie wyobcowania. Czyż to nie kluczowe bolączki naszych czasów?
Osobiście zgadzam się też z autorką, że z dzisiejszej perspektywy Conrad postrzegany być powinien jako prekursor wielu z powodzeniem używanych dzisiaj formuł narracyjnych. Podczas gdy dla wielu współczesnych autorowi czytelników Conrada innowacje stylistyczne zastosowane w niektórych jego powieściach wydawały się niepotrzebnymi udziwnieniami, dzisiaj nie zaskakują już chyba nikogo. Nie bez powodu jego wielbicielami byli Hemingway, Eliot, Scott Fitzgerald i Faulkner. Co do mnie, to bardzo mi miło, że mogę zaliczyć się do tego zacnego grona. I muszę przyznać, że po części sprawiła to lektura książka Jasanoff, przy okazji której wróciłem i na nowo przeżyłem kilka powieści Conrada.
Grzegorz Tomicki
Conrad uchwycił coś ze sposobu, w jaki władza oddziaływała na kontynenty i rasy, coś, co wydawało się równie warte zaangażowania dziś, jak w chwili gdy zaczął pisać.
A przecież Jądro ciemności było dopiero początkiem. Kiedy już zabrałam się do lektury kolejnych książek tego pisarza raz po raz zadziwiała mnie prorocza głębia owego „pewnego sposobu patrzenia na świat”. Po 11 września i eskalacji islamskiego terroryzmu z zaskoczeniem przypomniałam sobie, że ten sam autor, który w Jądrze ciemności potępiał imperializm, napisał także Tajnego agenta (1907), którego akcja skupia się wokół terrorystycznego zamachu bombowego w Londynie. Po kryzysie finansowym 2008 roku dostrzegłam . że w Nostromie (1904) Conrad przedstawia międzynarodowy kapitalizm uciekający się do tych samych sztuczek, o jakich czytałam w dziennikach. Gdy tempa nabrała rewolucja cyfrowa, odkryłam, że w Lordzie Jimie (1900) i wielu innych dziełach Conrad poruszająco pisał o skutkach wstrząsu technologicznego w branży, która znał najlepiej – transporcie morskim. Kiedy zaś Europę i Stany Zjednoczone elektryzowały dyskusje na temat emigrantów, na nowo zdumiewało mnie, jak Conrad zdołał napisać którąkolwiek z tych książek po angielsku – w jego trzecim języku, którego nauczył się dopiero jako człowiek dorosły.
Jego pióro było jak magiczna różdżka wyczarowująca duchy przyszłości. Jak to robił? W jaki sposób Conrad, jak ujął to swego czasu karaibski pisarz V.S. Naipaul, „był wszędzie przede mną”? jak zdołał przed stu laty „rozmyślać nad mym światem, światem, który dziś rozpoznaję”? Gdybym mogła to zrozumieć, dowiedziałabym się czegoś o jego czasach – a także o moich własnych.
Maya Jasanoff: Joseph Conrad i narodziny globalnego świata (fragmenty)
Autorka: Maya JasanoffTytuł: Joseph Conrad i narodziny globalnego świata
Tytuł oryginału: The Dawn Watch: Joseph Conrad in a Global World
Przekład: Krzysztof Cieślik, Maciej Miłkowski
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie
Miejsce i data wydania: Poznań 2018
Stron: 392
ISBN: 9788379769742
Dodaj komentarz