O świętym Bernardzie z Clairvaux mówi się czasem, że w XII wieku znaczył tyle co cesarz i papież razem wzięci. Mimo to dotąd nie mieliśmy w Polsce jego porządnej biografii. Jeszcze w poprzednim stuleciu ukazała się wprawdzie książka Stanisława Kiełtyki Święty Bernard z Clairvaux, jest ona jednak napisana przez cystersa i ma tak nieznośnie apologetyczny charakter, że nie sposób jej czytać bez bólu. Dlatego wydana niedawno przez PIW nowa biografia pióra Pierre’a Aubé – znanego francuskiego mediewisty – wzbudziła moją zrozumiałą ciekawość. Keep Reading →
Umberto Eco: Na ramionach olbrzymów
W jednym z listów Horacy zamiast przymiotnika „nowoczesny” użył przysłówka nuper, aby powiedzieć – jak to ujmuje Umberto Eco – „że szkoda jest, iż jakiś utwór ganimy nie za to, że lichy, sed quia nuper – lecz że powstał niedawno. Tak robi zresztą dzisiaj ten, kto recenzując książkę młodego autora, lamentuje, że nie pisze się już powieści takich jak kiedyś”. W tym króciutkim fragmencie przejawiają się najlepsze cechy pisarstwa autora Dzieła otwartego: erudycja, prostota, skrótowość, dosadność, śmiałość myśli, aktualność, polot. Keep Reading →
Jerzy Suchanek: Pusto
Przyznaję, od czasu do czasu zdarza mi się pisywać felietony. Bo lubię. Może nie tak bardzo jak chodzić po lesie, ale zdecydowanie bardziej niż pisywać recenzje. Chodzenie do lasu za byle czym albo zgoła za niczym jest zajęciem nieporównanie mniej szkodliwym niż wszelkie pisanie i czytanie, ale warto czasami odłożyć łazęgę, aby zająć się podnietami chwilowymi, przemijającymi, bo inaczej przepadną. Wprawdzie czasem byłoby może lepiej, aby właśnie przepadły, zwłaszcza gdy porzuca się leśne peregrynacje dla napisania recenzji, ale język jest jak drzewo – czasem się musi wyszumieć. Tak dla higieny psychicznej. „Gdyż przyrodzenia żadny zgwałcić ani zwyciężyć nie może”, jak mawiał pewien Mikołaj z Nagłowic. Keep Reading →
Jonathan Safran Foer: Wszystko jest iluminacją
Młody Amerykanin Jonathan Safran Foer przyjeżdża na Ukrainę, aby odnaleźć rodzinne korzenie i własną tożsamość. Pomaga mu w tym miejscowy domorosły tłumacz i jego udający niewidomego dziadek. Dziadek robi za kierowcę, wnuczek marzy tylko o tym, aby zamieszkać w Ameryce, zaś Amerykanin jest nieustannie konfrontowany ze światem, który jawi mu się jako efekt wielopiętrowych, zniekształcających narracji.
Wszystko jest iluminacją to powieść drogi, w której – zgodnie z gatunkową formułą – wszyscy bohaterowie podlegają wewnętrznym przemianom. Przemiany te jednak dość znacząco odbiegają od oczekiwań odbiorcy. Keep Reading →
„Stan sprzed”. O jednym (?) wierszu Piotra Sommera
Byłaby samowystarczalna
gdyby nie bułki, kawałek
mięsa i te lekarstwa
które trzeba wydzwonić,
wystać albo sprowadzić,
bo ludzie i ich sprawy
w siedemdziesiątym ósmym
roku życia liczą się chyba
mniej, choć z drugiej strony
poza matką, ojcem, synem,
dopóki jemu się nie urodziło
dziecko, a więc i w końcu
wnukiem, liczył się mało
kto. Keep Reading →
Jean-Christophe Rufin: Podróże króla Madagaskaru
Podróże króla Madagaskaru Jeana-Christophe’a Rufina to opowieść o burzliwym życiu hrabiego Maurycego Augusta Beniowskiego (1746-1786), sławnego w swoim czasie – potem cokolwiek zapomnianego – żołnierza, poszukiwacza przygód i podróżnika, autora poczytnych pamiętników, napisanych w języku francuskim.
Tak, to ten sam Beniowski, którego Juliusz Słowacki uczynił tytułowym bohaterem słynnego poematu. Ten sam i nie ten sam, albowiem Słowacki zgodnie z zasadami gatunku i trendami epoki „kreował rzeczywistość” ile wlezie, o czym zresztą w tekście informował wprost. Niewątpliwie bliższy historycznemu pierwowzorowi jest Beniowski według Rufina, aczkolwiek i ten autor nie trzyma się ściśle faktów. Jak czytamy w posłowiu, opis podróży bohatera jest „tak wierny, jak to możliwe”, choć dla potrzeb narracyjnych autor pozwolił sobie „nieco nagiąć chronologię”. Keep Reading →
Joanna Bator: Ciemno, prawie noc
W stosownym czasie nie przeczytałem głośnej powieści Joanny Bator Ciemno, prawie noc (Nagroda Literacka Nike 2013). Czytam bowiem chaotycznie i przypadkowo. I zależnie od rozmaitych dziwacznych kaprysów, których nie staram się nawet zrozumieć. Niedawno jednak wpadł mi w ręce całkiem przyzwoicie zrealizowany audiobook (czyta Anna Buczek), postanowiłem więc skorzystać z okazji i nadrobić chociaż tę jedną lekturową zaległość. Tym bardziej, że o książce słyszałem wiele tyleż dobrego, co złego, a to mnie zawsze niezdrowo podnieca, jak wiecie. Reasumując owe fachowe i niefachowe opinie, sprowadzają się one do stwierdzenia, że powieść „i zachwyca, i rozczarowuje”, jak brzmi tytuł jednej z recenzji (który to tytuł mnie osobiście nie zachwyca). Keep Reading →
Joseph Conrad, para wodna i klejnot
Życie po pięćdziesiątce miewa swoje niespodziewane uroki. Jakiś czas temu zwierzałem się na tych łamach z tego, jaką radochę sprawiło mi odkrycie twórczości francuskiego pisarza Pierre’a Lemaitre’a, autora m.in. fantastycznej książki Do zobaczenie w zaświatach (przy okazji polecam całkiem niezłą adaptację filmową tej powieści). Ostatnio zaś dowiedziałem się, że co najmniej taką samą – o ile nie większą – frajdę może sprawić nagłe zachłyśnięcie się książkami pisarza, którego już znałem i jako tako ceniłem (cenić kogoś „jako tako” to średnia frajda). A sprawiła to lektura książki Mai Jasanoff Joseph Conrad i narodziny globalnego świata (przeł. Krzysztof Cieślik i Maciej Miłkowski, Wydawnictwo Poznańskie 2018). Keep Reading →
Marek K.E. Baczewski: Wejdź do mnie
Nie tak dawno nagabywany przez mojego nigdy niewidzianego przyjaciela, dlaczego od jakiegoś czasu nie pisuję recenzji z poezji, odpowiedziałem, że jestem w dość trudnej sytuacji, albowiem od jakiegoś czasu najbardziej podoba mi się to, co sam piszę, więc co miałbym pisać o kolegach po piórze? Że zwykle mnie nudzą? Wiem, że wielu z nich nie ma z tym problemu: poklepują się nawzajem po plecach nie dlatego, że mają za co, tylko że mają w tym interes. Wiadomo, reguła wzajemności: poklep mnie po plecach, to i na cię poklepię. Ja tego nie robię. Nie poklepuję. Nie zbieram punktów. Nie środowiskuję. Nic mi do interesów moich kolegów po piórze. Generalnie lubię ludzi – a nawet poetów – ale nie zawsze to okazuję. Dlatego się często obrażają. Keep Reading →
O pewnym numerze „Literatury na Świecie”
Czasami człowiek dostaje od życia to, na co już dawno przestał liczyć. No bo jak długo można żywić nadzieję na coś, co się bez końca ociąga ze spełnieniem, choć nie powinno? Zawiedzione nadzieje są jak niecne uczynki – z biegiem czasu ulegają przedawnieniu. Nie chce się o nich pamiętać. Zastępują je inne, równie tajemnicze energie, dzięki którym usiłujemy zaprzyjaźniać się z przyszłością. Aż tu nagle taka zawiedziona, przedawniona, dawno zastąpiona czym innym nadzieja wyskakuje razem ze swoim spełnieniem jak filip z konopi i nie bardzo wiadomo, co z nią zrobić. Keep Reading →