Grzegorz Tomicki – pięć wierszy (wydawnicywoj)
Między nutami
Przy Ofiarnym Kamieniu
nad Gajnikami chodzą za mną
zapisane w ciele doznania,
nie pamiętam za to żadnej walety
ani sonetu. Nie przywlokłem
na Kamień ani jednej teorii
nieśmiertelności, ani jednego
dowodu na istnienie życia
na Ziemi. Są ze mną tylko
przerwy między myślami,
cisza kuta w kamieniu.
Sama muzyka,
bez nut.
Kiedyś każdy
Nie znam się na granicach,
ale oddałbym życie za źdźbło
trawy albo najbardziej lichy
ze wszystkich kamyczek
z najmniejszego na świecie
strumyka, gdyby to komuś
w czymś mogło dopomóc,
tymczasem trzymam je
wszystkie w zanadrzu
(kiedyś każdy będzie
komuś do czegoś
potrzebny)
jak broń.
Bracia narwańcy
Stanąłem w Kotle Smogorni między
Tępym Szczytem a Słonecznikiem
i patrzę na świat, który w prześwitach
podobny bywa do siebie, to znaczy
wyzbyty ludzkich wykładni. Są ze mną
bracia narwańcy krew w żyłach
i gończy pies, ale chwilowo za niczym
nie gonią. Jestem im wdzięczny,
że zamiast Zmarłej stawiają
przed oczy Przełęcz pod Czołem
i Czoło. Że widzą wszędzie kolory
i kształty, z których składał się stary
wspaniały świat.
Kawałki Grabowca
W drodze ze wsi Budniki
(której już nie ma) na Skalny Stół
(którego nie widzę) patrzę ze stoku
na Góry Sokole, dolinę Jedlicy
i wyniosłą głowę Grabowca,
pod którym spędziłem jeden
z bardziej udanych ułomków życia.
Jeden z nielicznych, do których
mógłbym jeszcze powrócić,
gdybym umiał kawałki kości
składać w chodzącą po świecie
w tę i z powrotem całość.
To było zimą
To było zimą na Szwedzkich Skałach
albo pod Wielkim Szyszakiem,
na chwilę zapomniałem o wojnie,
gdy poczułem na sobie cień Zmarłej
i zobaczyłem siebie, jak siedzę
przy stole u progu czasu (czas równie
był marny) i piję duszkiem siwuchę
na poczet wszelkiej przeszłej
i przyszłej straty, tak było wczoraj,
czyli dzisiaj albo przed laty.
Grzegorz Tomicki
Wiersze ukażą się w tomiku Liryka drogi (Wydawnictwo Convivo)
Dodaj komentarz