Grzegorz Tomicki: Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego

Tomicki Grzegorz - Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-DyckiegoKiedy umyśliłem pisać pracę doktorską o Eugeniuszu Tkaczyszynie-Dyckim, musiałem przekonywać profesorskie grono, że ten mało znany poeta rzeczywiście jest tego wart. Kiedy po czterech latach ją kończyłem, miał on już na koncie wszystkie najważniejsze nagrody literackie w Polsce. A może nie wszystkie, skoro – jak się okazuje – wciąż je dostaje. W międzyczasie napisałem o nim osobną książkę, którą wszyscy chwalili, a nikt nie chciał wydać, bo bez wsparcia finansowego uczelni takie rzeczy nie mają u wydawców szans. Ja zaś nie byłem już człowiekiem żadnej uczelni, bo pracowali na nich mądrzejsi ode mnie. W związku z czym jest to zapewne ostatnia naukowa książka, jaką napisałem. Cieszę się, że jest właśnie o Eugeniuszu. Bynajmniej nie ze względu na nagrody, a nawet jakby przeciwnie. Z różnych stron dochodzą mnie bowiem słuchy, że Dycki się skończył albo że – cytuję z pamięci – wykończył polską poezję. Co mogę powiedzieć? Dobra poezja obroni się nawet bez dobrych czytelników, chociaż to zawsze szkoda.
Grzegorz Tomicki

Rezultat podstawowy pracy wykonanej przez Grzegorza Tomickiego to wielostronny, wnikliwy i całkowicie nowy, oryginalny opis obszernej i dzisiaj wciąż niewystarczająco odczytanej twórczości Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, jednego z najbardziej niezależnych artystycznie współczesnych poetów. Opis ten otrzymał postać wszechstronnej eksplikacji, uwzględniającej konteksty kultury literackiej i świadomości humanistycznej. Precyzyjna analiza tekstu pozwoliła na świeże i nowe, oryginalne odczytania i na pogłębione interpretacje, wzbogacające naszą wiedzę o twórczości tego poety.
Andrzej Zawada

Książka Grzegorza Tomickiego to odważny skok pomiędzy poezją a pojęciami psychoanalizy. Tomicki korzystając ze źródeł psychologicznych i filozoficznych czyta wiersze Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego w sposób, który działania twórcze podmiotu i zabiegi powiązane z konstruowaniem poetyckiego świata przedstawia w kategoriach rzeczywistych zachowań umysłu psychotycznego, w trakcie pełnego trudu układania sobie relacji z tym światem i ze sobą. Rozmaite figury sensu u Tomickiego okazują się subtelnymi obrazami traum, kompleksów, natręctw i wynikającego z nich cierpienia, z którego intensywności tym lepiej zdaje sprawę poezja. Mamy tu do czynienia z frapującym pomysłem nie tylko na książkę, ale i na literaturę.
Joanna Orska

Tomicki dobrze wyczuwa dialektyczne napięcia tej poezji, komplikowane dodatkowo kolejnymi piętrami ironii. Kto więc ląduje na symbolicznej kozetce, gdy rozpracowywany jest splot rozmaitych objawów chorobowych, jakie kłębią się w wierszach? Być może takie pytanie jest tu w ogóle nie na miejscu. Zwłaszcza że, jak pokazuje badacz, pewien dyskomfort egzystencjalny, zdradzany przez podmiot wierszy Dyckiego, ma charakter ponadjednostkowy i należy do flagowych problemów tęskniącego za pełnią ponowoczesnego podmiotu uniwersalnego (spotkać go można również u takich współczesnych poetów, jak Marcin Świetlicki czy Jacek Podsiadło). Jego wspólnym z pozostałymi mianownikiem jest „brak pierwotnego poczucia bezpieczeństwa ontologicznego”, czyli po prostu doświadczenie pustki egzystencji.
Marek Olszewski, „Nowe Książki” 7-8/2016

Książka zawiera 10 niepublikowanych wierszy Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego z cyklu Jasnowidzenie.

Autor: Grzegorz Tomicki
Tytuł: Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego
Wydawnictwo FORMA / Fundacja Literatury im. Henryka Berezy
Szczecin, Bezrzecze 2015
ISBN: 9788364974427 (druk)
ISBN: 9788364974434 (ebook)

Recenzje:

Fragmenty książki:

O ile u Świetlickiego i Podsiadły – oraz wielu innych poetów – wątpienie we własne istnienie można uznać za artystyczne hiperbolizowanie określonych stanów uczuciowych czy też egzystencjalnej tęsknoty za pełnią tudzież autentycznością istnienia, o tyle u Tkaczyszyna-Dyckiego ów dyskomfort egzystencjalny przybiera postać par excellence braku pierwotnego poczucia bezpieczeństwa ontologicznego. Jest fundamentem schizoidalnej – a chwilami schizofrenicznej – struktury osobowościowej lirycznego „ja”, integralną częścią jego jestestwa, a tym samym filtrem, przesłoną, ramą, poprzez którą postrzega ono – i prezentuje czytelnikowi – obraz samego siebie i rzeczywistości zewnętrznej. U Dyckiego „ja” nie tyle „jest tak, jakby go nie było”, ile momentami wprost „nie jest”, jest martwe, jest pustką, we własnym poczuciu dosłownie nie istnieje.

*

Czytane kontekście egzystencjalno-psychologicznym wiersze Tkaczyszyna-Dyckiego nabierają nowego wyrazu. Przede wszystkim, ujawniane w nich emocje mogą być odczytywane o wiele bardziej dosłownie, a więc nie jako wynik ich literackich – a więc konwencjonalnych, umownych, tropologicznych – ujęć czy opracowań, lecz jako bardziej bezpośredni przejaw schizoidalnego czy schizofrenicznego świata przeżyć. W każdym razie dosłowność niektórych sformułowań, obrazów, sytuacji czy stanów psychicznych pojawia się jako nie dający się już prawomocnie oddalić horyzont ich rozumienia, który powinien być uwzględniany na równi z innymi, bardziej poetyckimi, symbolicznymi, metaforycznymi czy też literaturoznawczymi trybami lektury. Dopiero synchroniczne zastosowane tych dwóch podstawowych stylów odbioru pozwala na uchwycenie całego bogactwa tej poezji. Odnosi się to do prezentowanych w tych wierszach przejawów nadświadomości, samotności, skłonności do ucieczek przed sobą samym i światem, braku pewności ontologicznej oraz prób jej ustanowienia, potwierdzania własnego istnienia poprzez relacje z innymi ludźmi czy twórczość artystyczną etc.

Grzegorz Tomicki



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *