Znawstwo literatury

Skąd się bierze, czym jest i co robi literatura? Czy literaturoznawcy są naprawdę najlepszymi „znawcami” od literatury i tego całego ogromu zagadnień, jaki się z nią wiąże? Czy można posłużyć się innymi niż literaturoznawcze rodzajami narzędzi – np. teoriami psychologicznymi – do interpretowania, powiedzmy, wierszy?

Przede wszystkim, nie uważam, aby „interpretowanie wierszy” byłoby celem samym w sobie (chyba że dla zatwardziałych akademików). Jestem też zdania, że zarówno pisanie wierszy, jak i ich czytanie są po prostu pewnymi przejawami życia duchowego człowieka, przejawami szczególnymi, a nawet – jak twierdzi Ryszard Nycz, i ja się z nim zgadzam – uprzywilejowanymi (literatura jako forma narracyjnego rozumienia, dramatycznego rozwinięcia czy lirycznego wypowiedzenia porządku – i nieporządku – życia). Keep Reading →

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, My się chyba znamy. 111 wierszy

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, My się chyba znamy. 111 wierszy, wybór i posłowie Grzegorz Tomicki

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, My się chyba znamy. 111 wierszy, wybór i posłowie Grzegorz Tomicki

Doskonale pamiętam moje pierwsze spotkanie z poezją Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. Odbyło się ono za sprawą ósmego numeru „Nowego Nurtu” z 1996 roku (mam go do dziś) i było tyleż wielkim zaskoczeniem, co objawieniem.

Zaskoczeniem było to, że można w taki, do niczego współcześnie niepodobny sposób pisać wiersze i że mogą one robić tak wielkie wrażenie. Jako raczkujący krytyk i nieopierzony poeta z prowincji (do Legnicy nie docierały wówczas ani takie pisma jak „Nowy Nurt”, ani tomiki moich rówieśników) z niczym choćby w przybliżeniu porównywalnym wcześniej się nie zetknąłem.   Keep Reading →

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Nie dam ci siebie w żadnej postaci

Tkaczyszyn-Dycki - Nie dam ci siebie w żadnej postaci

Kolejne książki z wierszami Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego można brać w ciemno. To jeden z niewielu poetów, jakich znam, który nigdy nie schodzi poniżej pewnego – dla większości nieosiągalnego – poziomu. Poziom ten został ustanowiony debiutanckim tomikiem Nenia i inne wiersze w 1990 roku, a potem był sukcesywnie podwyższany. Jeśli o mnie chodzi, to nie mam pojęcia, „na czym się to wszystko zasadza”, i nawet napisałem o tym całą książkę, do której czytania jednak ani zapraszam, ani nie zapraszam. Z czystym sumieniem polecam natomiast najnowszy tomik Tkaczyszyna-Dyckiego Nie dam ci siebie w żadnej postaci – otóż to! – który wydało bliżej nieznane mi Wydawnictwo Lokator z Krakowa. Chyba już je lubię.
Grzegorz Tomicki

Keep Reading →

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki: Kochanka Norwida

Tkaczyszyn-Dycki - Kochanka NorwidaW poprzednich książkach poetyckich Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki zaskakiwał swoich czytelników autotematycznymi bon motami w rodzaju: „nekrologi będą zawsze / czymś więcej aniżeli współczesna poezja / polska na którą nikt się nie rzuca”; „wybacz mój drogi musisz udźwignąć i to // że współczesna poezja polska to nekrologi”; „księgozbiory nie są nam już niezbędne / do życia musisz się z tym pogodzić”; „istotą poezji jest nie tyle zasadność / co bezzasadność napomknień i powtórzeń” czy „lecz poezji polskiej dawnej i współczesnej / nie da się przelecieć w jedną noc ole!”, okraszając je dodatkowo uwagami o „nieprzydatności”, „nadaremności” czy „ograniczeniach” poezji.     Keep Reading →

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Kochanka Norwida (fragmenty)

Tkaczyszyn-Dycki - Kochanka NorwidaII.

powiedziano wszak i dowiedziono
że poezja musi się opierać
przede wszystkim zaś musi się wymykać
zrozumieniu i pochwyceniu

niczym moja matka deportowano ją
zatem po raz drugi w 1947 roku
aby już nigdy więcej nie stanowiła
zagrożenia ale o tym znajdziesz

wiadomość w pewnym przypisie
w moim najistotniejszym wierszu     Keep Reading →

Grzegorz Tomicki: Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego

Tomicki Grzegorz - Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-DyckiegoKiedy umyśliłem pisać pracę doktorską o Eugeniuszu Tkaczyszynie-Dyckim, musiałem przekonywać profesorskie grono, że ten mało znany poeta rzeczywiście jest tego wart. Kiedy po czterech latach ją kończyłem, miał on już na koncie wszystkie najważniejsze nagrody literackie w Polsce. A może nie wszystkie, skoro – jak się okazuje – wciąż je dostaje. W międzyczasie napisałem o nim osobną książkę, którą wszyscy chwalili, a nikt nie chciał wydać, bo bez wsparcia finansowego uczelni takie rzeczy nie mają u wydawców szans. Ja zaś nie byłem już człowiekiem żadnej uczelni, bo pracowali na nich mądrzejsi ode mnie. W związku z czym jest to zapewne ostatnia naukowa książka, jaką napisałem. Cieszę się, że jest właśnie o Eugeniuszu. Bynajmniej nie ze względu na nagrody, a nawet jakby przeciwnie. Z różnych stron dochodzą mnie bowiem słuchy, że Dycki się skończył albo że – cytuję z pamięci – wykończył polską poezję. Co mogę powiedzieć? Dobra poezja obroni się nawet bez dobrych czytelników, chociaż to zawsze szkoda.
Grzegorz Tomicki
Keep Reading →