Po raz pierwszy przeczytałem Świat według Garpa w latach osiemdziesiątych. Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, chociaż – co stwierdzam po latach – niewiele z niej wtedy zrozumiałem. Wydawała mi się zbiorem fascynujących dziwactw: dziwacznych postaci, dziwacznych sytuacji, dziwacznej fabuły. Fascynujących, aczkolwiek mało wiarygodnych. Dzisiaj – po ponownej lekturze – stwierdzam z niejakim zdziwieniem, że owe dziwactwa to samo życie i tyle w nich dziwnego, ile w tym, że człowiek rodzi się i umiera. Takim dziwakiem jak bohaterowie Johna Irvinga jestem bowiem ja sam (oraz moi bliźni), podobne dziwaczne sytuacje zdarzają mi się bez mała na co dzień, zaś fabuła mojego życia jest co najmniej równie odjechana jak te przedstawione w jego powieściach. Tyle że człowiekowi jego własne dziwactwa wydają się mniej dziwne niż cudze, jako że nawykł od nich od maleńkości i zdążył zbratać się z nimi na amen.
Podobnie z mieszaniem komizmu z tragizmem: „W świecie według Garpa wieczór mógł być radosny, ale już następny ranek morderczy”. Kiedyś takie mieszanki wydawały mi się nienaturalne – teraz uważam, że wbrew naturze jest raczej ich rozdzielanie. W tzw. życiu zdarza się przecież niezmiernie rzadko, że albo jest tragicznie, albo do śmiechu. Najczęściej jedno z drugim się nieprzystojnie plącze i nawzajem – stety albo i niestety – podsyca. W każdym razie, radość i morderczość dość swobodnie się ze sobą przeplatają, nie zważając ni dudu na zasady decorum, opozycję sacrum – profanum i tym podobne frajerskie konstrukcje.
Odnoszę zatem wrażenie, że Irving w swoich powieściach bynajmniej nie próbuje – jak utrzymują rozmaici recenzenci – epatować czytelników tym, co inne, dziwaczne czy perwersyjne, lecz zupełnie przeciwnie: stara się ukazać to jako całkiem zwyczajne. Bo pozorni dziwacy i perwersi to u niego przede wszystkim ludzie. I to ludzie – nie przymierzając – tacy jak my. I tak powinno być w realnym życiu. A że w realnym życiu jedni dziwacy uważają innych za dziwniejszych od siebie, to może najdziwniejsze ludzkie dziwactwo, na jakie ludzkość było w ogóle stać. Siła oddziaływania takich książek jak Świat według Garpa Irvinga objawia się właśnie w tym, że po ich przeczytaniu to nie jej bohaterowie wydają się dziwni, lecz nagle obnażona zostaje nasza hiperdziwaczna codzienność. I aż dziw bierze, że nie dziwimy się jej na co dzień.
Grzegorz Tomicki
Autor: John Irving
Tytuł: Świat według Garpa
Tytuł oryginału: The World According to Garp
Przekład: Zofia Uhrynowska-Hanasz
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce i data wydania: Warszawa 2015
Stron: 616
ISBN: 9788380691537
Czyli po prostu dobrze skrojona groteska?
O, dużo więcej! Książki Irvinga są nie tylko świetnie napisane i wciągające – śmieszą i wzruszają zarazem – ale też niezwykle pożyteczne społecznie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Chyba nikt inny nie potrafi tak oswajać inności jak on. Szczerze polecam! Przy okazji, w „Odrze” 7-8/2016 ukaże się moja recenzja z jego najnowszej powieści Aleja tajemnic. Też polecam 😉
Chętnie się zapoznam 🙂
Odbiór danego utworu jest zależny nie tylko od niego samego, ale przede wszystkim od nas – od naszych doświadczeń i sposobu postrzegania rzeczywistości: to prawda stara jak świat 🙂 Dla mnie Irving jest świetnym obserwatorem, który jak mało kto potrafi połączyć to co śmieszne z tym, co tragiczne. A jego bohaterowi są może i dziwaczni, ale przez to pełni życia.
Ps w ostatnim akapicie wdarło się małe powtórzenie: trzecia i czwarta linijka, dwa razy zwrot 'stara się’ 🙂
Pozdrawiam.
Zgadzam się ze wszystkim, z tym że – zgodnie z tym, ci Pani napisała – bohaterowie Irvinga nie tyle są dziwni sami w sobie, ile to my nauczyliśmy się ich tak postrzegać. A Irving rzeczywiście jak nikt inny potrafi ukazać nam ich „zwyczajność”. Właśnie za to go cenię najbardziej.
Dziękuję za komentarz i wyłapanie powtórki – chyba za bardzo „się starałem” 😉