Philip Roth: Kompleks Portnoya

Philip Roth: Kompleks Portnoya
Philip Roth: Kompleks Portnoya

Tragedia winna budzić litość i trwogę – pisał Arystoteles w Poetyce – komedia zaś jest naśladowaniem ludzi gorszych. Portnoy nie jest człowiekiem złym ani gorszym, nie odznacza się podłością ani nikczemnością. Po prostu zbłądził, tak jak niegdyś legendarny Edyp, na bezdrożach cywilizacji. Nie zabił ni ojca, ni matki. Nie potrafi nawet zabić w sobie narzuconych przez rodziców norm, z którymi się nie godzi. Próbuje sięgnąć do źródeł własnego cierpienia, wraca do dzieciństwa, ale gubi się w tej subiektywnej projekcji świata. Odrzucone systemy etyczne ścigają go niczym przeznaczenie z dzieła Sofoklesa, nie posiada on bowiem kodeksu etycznego, którym mógłby je zastąpić.  

Dowiedz się więcej

O rozumieniu samym przez się

Grzegorz Tomicki: O rozumieniu samym przez sięKiedy byłem jeszcze małą dziewczynką, przymuszono mnie raz na lekcji języka polskiego do napisania wypracowania na temat „Dlaczego lubię czytać książki”, a może „Dlaczego powinniśmy czytać książki”. Przepraszam za brak precyzji, ale w międzyczasie z małej dziewczynki dawno już wyrosłem – i to na kogoś zupełnie innego – i mam prawo nie pamiętać.

Doskonale natomiast pamiętam, iż temat ten bardzo mi odpowiadał. Należał bowiem do tych nielicznych, które, jak mniemałem, dawały mi niepowtarzalną szansę wykazania się swoimi nieprzeciętnymi zdolnościami, o których tymczasem jakie takie pojęcie miałem wyłącznie ja.

Dowiedz się więcej

Pierre Lemaitre: Koronkowa robota

Pierre Lemaitre: Koronkowa robota
Pierre Lemaitre: Koronkowa robota

W 2013 roku Pierre Lemaitre otrzymał Nagrodę Goncourtów za Do zobaczenia w zaświatach – „powieść, której niemal każde zdanie zdradzało porażający talent literacki”, jak napisała recenzentka „Nowych Książek”. Wcześniej zaś znany był jako autor pierwszorzędnej literatury drugorzędnej, czyli kryminałów, za które – o ile mi wiadomo – Goncourtów się jeszcze nie przyznaje.

Nic dziwnego, że moja znajomość z twórczością Lemaitre’a zaczęła się właśnie od Au revoir là-haut (że pochwalę się moim odwiecznie szczątkowym francuskim). Nie dlatego jednak, wbrew pozorom, aby Nagroda Goncourtów robiła dla mnie jakieś specjalne wrażenie. Przeciwnie. Zdecydowała właśnie owa „kryminalna” przeszłość pisarza (o ile to już przeszłość). Byłem po prostu ciekaw, jaką to „ewolucję twórczą” przebył autor, zanim zasłużył sobie na to prestiżowe, „wysokoartystyczne” wyróżnienie.  

Dowiedz się więcej

Literackie życie i nieżycie

Literackie życie i nieżycie2 e1521731423427Jeśli chodzi o literaturę i nagrody literackie, to dla mnie są to dwie zupełnie różne sprawy. Nie różne tak w ogóle, bo wolałbym już miesić wapno, niż wygłaszać podobne banały, ale różne w tym sensie, że o ile ta pierwsza, owszem, dosyć mnie interesuje – a w porywach nawet bardzo – o tyle ta druga nie zajmuje mnie ni dudu. Chyba że ze względu na swoją potencję anegdotyczną czy rozrywkową, ale znam rzeczy które mają tej potencji nieporównanie więcej, zatem to wątpliwa zaleta.

Ten aspołeczny brak zainteresowania nagrodami literackimi bierze się zapewne stąd, że mój stosunek do literatury – i tworzenia w ogóle – jest zawstydzająco wręcz tradycyjny. Otóż według kryteriów, które osobiście uważam za tradycyjne, najważniejsze walory literatury to wyjątkowość, oryginalność i innowacyjność. Wyjątkowym, oryginalnym i innowacyjnym nazywam zaś to, co – jak się był wyraził Derek Attridge – przekracza „normy i rutynę szerszej kultury”.

Dowiedz się więcej

Kazuo Ishiguro: Nie opuszczaj mnie

Kazuo Ishiguro: Nie opuszczaj mnieDla tych, którzy znają twórczość noblisty Kazuo Ishiguro głównie z książki – i jej znakomitej ekranizacji – Okruchy dnia (1989), jego późniejsza powieść Nie opuszczaj mnie (2005) może okazać się sporym zaskoczeniem, ale dla lepiej obeznanych z jego dorobkiem raczej nie. Bo choć gatunkowo przynależy ona do science fiction, a jej akcja rozgrywa się w rzeczywistości alternatywnej pod koniec XX wieku, to cały ten anturaż wydaje się mieć charakter pretekstowy.

Mówiąc najkrócej, jest to opowieść o życiu emocjonalnym trójki młodych ludzi: narratorki Kath oraz jej przyjaciół Tommy’ego i Ruth, wychowanków elitarnej – w pewnym, dość ironicznym sensie – szkoły z pensjonatem w Hailsham, gdzie uczy się ich m.in. kreatywnego myślenia, zachęca do uprawiania sztuki i pisania esejów. Ale jako klony zostali oni powołani do istnienia tylko w jednym celu: w dorosłym życiu mają być dawcami organów – aż do nieuchronnego „zejścia”, czyli do chwili, kiedy ich organizmy nie wytrzymają kolejnej „donacji”, jako to się eufemistycznie w powieści określa,

Dowiedz się więcej

Orhan Pamuk: Nazywam się Czerwień

Pamuk Nazywam się CzerwieńLiteratura to bardzo zagadkowa rzecz. Wbrew ogólnej opinii, nie tyle odkrywa ona jakieś tajemnice, ile sama je produkuje – a dopiero potem uchyla albo i nie uchyla ich rąbka, nigdy całości.

Co ciekawe, im bardziej tajemnicze pozostaje dzieło literackie po jego przeczytaniu, tym bardziej wydaje się, że zawiera ono jakąś ukrytą życiową Mądrość. Czytelnik ma przy tym często wrażenie, że jest ona na wyciągnięcie ręki i jeśli tylko udałoby mu się wykrzesać z siebie odrobinę inteligencji, wyobraźni lub po prostu myślowej dyscypliny, mógłby Mądrość tę nie tylko posiąść (brzydkie słowo), ale nawet wykorzystać ją w swoim codziennym życiu.

Dowiedz się więcej

Bogusław Kierc: Karawadżje

Bogusław Kierc: KarawadżjeKarawadżje to książka, której głównym tematem – a zarazem zasadniczą motywacją jej powstania – wydaje się być poszukiwanie tożsamości. Mimo tego, a może właśnie dzięki temu, że jest to typowa współczesna sylwa – „cudowny, swobodny i kunsztowny splot gatunków”, jak chce Piotr Matywiecki – wiemy, że chodzi o tożsamość autora empirycznego, nie zaś podmiotu lirycznego, narratora czy podmiotu czynności twórczych, za którym ów autor zwykł się ukrywać. W Karawadżjach niezależnie od formy gatunkowej – wiersz, esej, krytyka, proza autobiograficzna – mówi zawsze Bogusław Kierc. Nie tylko poeta, krytyk literacki, aktor, reżyser, ale po prostu człowiek z krwi i kości. Czyli z ciała, które jest jednym ze słów-kluczy tego tomu.

Dowiedz się więcej

Gra w literaturę

Twórczość 2014 1dużyKiedy byłem jeszcze małą dziewczynką, wyobrażałem sobie osobę pisarza jako wybitnie utalentowanego, inteligentnego i wrażliwego artystę, który wykracza horyzontami myślowymi poza swoją epokę. W moim mniemaniu osobnik taki musiał charakteryzować się wyjątkowo przenikliwym wglądem nie tylko w swój czas oraz innego człowieka i jego egzystencję, ale też w Czas, Człowieka i Egzystencję jako takie. Musiał przecież mieć coś ciekawszego do powiedzenia o życiu niż my – maluczcy – mówimy sobie na co dzień. Inaczej po cóż zabierałby głos?

Dowiedz się więcej

Lutz Seiler: Kruso

Lutz Seiler: KrusoZ not zamieszczonych na drugiej stronie okładki dowiadujemy się m.in., że debiutancka powieść dojrzałego poety Lutza Seilera „to pierwsza poważna odpowiedź na Czarodziejską górę Tomasza Manna”. Stwierdzenie może nie tak zupełnie pozbawione racji, jakby to wyglądało na pierwszy rzut oka. Obie książki wydają się równie długie i nudne, miejscami zaś równie wciągające. No i nie można im odmówić sporego potencjału metaforyczno-intelektualnego, którego realizacja ostatecznie jednak raczej rozczarowuje (oczywiście nie tych, którzy poszukują w książkach głównie powodów do bezpodstawnych zachwytów).

Dowiedz się więcej