„Stan sprzed”. O jednym (?) wierszu Piotra Sommera

Piotr Sommer: Dni i noce
Piotr Sommer: Dni i noce
Stan przed

Byłaby samowystarczalna
gdyby nie bułki, kawałek
mięsa i te lekarstwa
które trzeba wydzwonić,
wystać albo sprowadzić,
bo ludzie i ich sprawy
w siedemdziesiątym ósmym
roku życia liczą się chyba
mniej, choć z drugiej strony
poza matką, ojcem, synem,
dopóki jemu się nie urodziło
dziecko, a więc i w końcu
wnukiem, liczył się mało
kto.

Dowiedz się więcej

Festiwal preTEXTY w Legnicy

preTEXTYJesienią 2015 roku po Dolnym Śląsku buszował objazdowy festiwal literacko-artystyczny preTEXTY. W książeczce anonsującej imprezę przeczytałem: „Legnica mimo niegdysiejszych zniszczeń czaruje. Architektura i miejskie muskuły to jedno, ale charakterystyczne wydają się również organizowane tu – kiedyś lub obecnie – wydarzenia: od Satyrykonu czy Festiwalu Kultury Japońskiej, po Europejskie Spotkania Mniejszości Narodowych i Etnicznych pod Kyczerą. No i pamiętajmy o spływie samoróbek po Kaczawie! To wszystko razem sprawia, że środowisko dla tegorocznych preTEXTÓW wydaje się zupełnie naturalne”.    

Dowiedz się więcej

O utrapieniu, jakie przynosi pisanie wierszy

Twórczość 2015 6Przyznaję, od czasu do czasu zdarza mi się jeszcze pisywać wiersze. Nigdy nie widziałem w tym nic złego. W swojej naiwności myślałem nawet, że to poniekąd dobrze, a może nawet i szlachetnie tak dłubać sobie a muzom w słowach, nie licząc na karierę ani żadne profity. Myliłem się. W końcu to moje niezobowiązujące, prywatne i nieszkodliwe – w moim mniemaniu – wierszopisanie okazało się nie tylko niedobre, nie tylko mało szlachetne, ale i wszeteczne.

Tak się bowiem złożyło, że ostatnimi czasy machnąłem takie sobie cztery dwunastowierszowe poemaciki, które w sam raz ułożyły mi się w nowy – po czternastu latach – zbiorek wierszy.

Dowiedz się więcej

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, My się chyba znamy. 111 wierszy

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, My się chyba znamy. 111 wierszy, wybór i posłowie Grzegorz Tomicki
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, My się chyba znamy. 111 wierszy, wybór i posłowie Grzegorz Tomicki

Doskonale pamiętam moje pierwsze spotkanie z poezją Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. Odbyło się ono za sprawą ósmego numeru „Nowego Nurtu” z 1996 roku (mam go do dziś) i było tyleż wielkim zaskoczeniem, co objawieniem.

Zaskoczeniem było to, że można w taki, do niczego współcześnie niepodobny sposób pisać wiersze i że mogą one robić tak wielkie wrażenie. Jako raczkujący krytyk i nieopierzony poeta z prowincji (do Legnicy nie docierały wówczas ani takie pisma jak „Nowy Nurt”, ani tomiki moich rówieśników) z niczym choćby w przybliżeniu porównywalnym wcześniej się nie zetknąłem.  

Dowiedz się więcej

Bogusław Kierc: Karawadżje

Bogusław Kierc: KarawadżjeKarawadżje to książka, której głównym tematem – a zarazem zasadniczą motywacją jej powstania – wydaje się być poszukiwanie tożsamości. Mimo tego, a może właśnie dzięki temu, że jest to typowa współczesna sylwa – „cudowny, swobodny i kunsztowny splot gatunków”, jak chce Piotr Matywiecki – wiemy, że chodzi o tożsamość autora empirycznego, nie zaś podmiotu lirycznego, narratora czy podmiotu czynności twórczych, za którym ów autor zwykł się ukrywać. W Karawadżjach niezależnie od formy gatunkowej – wiersz, esej, krytyka, proza autobiograficzna – mówi zawsze Bogusław Kierc. Nie tylko poeta, krytyk literacki, aktor, reżyser, ale po prostu człowiek z krwi i kości. Czyli z ciała, które jest jednym ze słów-kluczy tego tomu.

Dowiedz się więcej

Grzegorz Tomicki: Być jak John Irving

Grzegorz Tomicki: Być jak John IrvingTe jego uparte, konsekwentne powtórki wersów w Pośpiechu. Słowa łączą się w pary i tańczą ze sobą, ale nie tak jak w polonezie, jedna para za druga, tylko w kółko. Lekki zawrót głowy. Tym bardziej, że pary te rozłączają się nagle i mieszają z partnerami obok. Myślałeś, człowieku, że złapałeś już znaczenie za nogi, a ono jest raptem inne, fajna ta orgia.
Janusz Rudnicki

Dowiedz się więcej

Roman Honet: Rozmowa trwa dalej

Roman Honet, Rozmowa trwa dalejO nowej serii Biura Literackiego „Wiersze podróżne” można by pomyśleć, że została skrojona pod możliwości przerobowe współczesnego internauty. Nie znam najnowszych danych, ale ten osobliwy rodzaj czytelnika nie jest podobno w stanie przyswoić kilku akapitów naraz. I to nieprzesadnie długich. Do dalszej lektury nie staje mu już ani koncentracji, ani woli, ani nawet miejsca na dysku twardym mózgownicy, że o ambicjach poznawczych czy potrzebach estetycznych nie wspomnę.    

Dowiedz się więcej

Bohdan Zadura: Już otwarte

Bohdan Zadura, Już otwartePiotr Śliwiński pisał swojego czasu: „Kiedy Bohdan Zadura, jeden z naszych najwybitniejszych poetów, wchodzi do pociągu, to pociąg nie zmienia się w wehikuł czasu ani nie staje się maszyną do produkcji metafor, lecz pozostaje mniej więcej pociągiem. W przedziale cztery kobiety, plastikowa klatka na zwierzątko, dzieciak, mężczyzna, jakby nie działo się nic nadzwyczajnego. Tymczasem w wierszach Zadury chodzi o to «mniej więcej» i «jakby nic»”.    

Dowiedz się więcej

Jacek Wiaderny – Grzegorz Tomicki przegląda się w Dyckim (i jest mu z tym do twarzy)

eleWator 17I. O zależnościach i uzależnieniach

Lektura Pocztówek legnickich [1], wydanego w 2015 roku (co nie pozostaje bez znaczenia, zanotujmy więc tę datę w pamięci) tomiku śląskiego poety, dostarcza rozmaitych wrażeń, a pierwszym z nich jest swoiste déjà vu, a właściwie déjà lu. Czytamy na przykład tak:

Dowiedz się więcej