Jacek Gutorow: Życie w rozproszonym świetle. Eseje

Jacek Gutorow, Życie w rozproszonym świetleŻycie w rozproszonym świetle Jacka Gutorowa niewiele ma wspólnego z drętwymi akademickimi dysertacjami, traktowanymi przez ich autorów jako zawodowy obowiązek czy stopnie do naukowej kariery, nie zaś wyraz ich fascynacji, którymi pragną podzielić się z czytelnikami. To książka pasjonata o autentycznych poznawczych ambicjach i niepohamowanych skłonnościach do wykraczania poza myślowe schematy, które stoją nam na przeszkodzie do krytycznego oglądu samych siebie i świata. To samo można powiedzieć o bohaterach pomieszczonych w książce szkiców.

Dowiedz się więcej

Jacek Wiaderny – Grzegorz Tomicki przegląda się w Dyckim (i jest mu z tym do twarzy)

eleWator 17I. O zależnościach i uzależnieniach

Lektura Pocztówek legnickich [1], wydanego w 2015 roku (co nie pozostaje bez znaczenia, zanotujmy więc tę datę w pamięci) tomiku śląskiego poety, dostarcza rozmaitych wrażeń, a pierwszym z nich jest swoiste déjà vu, a właściwie déjà lu. Czytamy na przykład tak:

Dowiedz się więcej

Poezja zamiast czołgów (felieton)

ambasadorzy-poezjiPrzyznam się bez bicia i nieodpłatnie: nie przepadam za „imprezami” poetyckimi. Zwłaszcza takimi, w których występuje wielu czytających autorów. Jako ćwiczony w samotnej kontemplacji i maksymalnym skupieniu czytelnik czuję się odrobinę skonfundowany, kiedy wali się we mnie krótkimi seriami wierszy, oczekując w zamian reakcji w postaci serii stosownych „wzruszeń”. Nie czarujmy się, w takich warunkach nie ma mowy o „przeżywaniu” poezji. 

Dowiedz się więcej

Steven Pinker, Piękny styl. Przewodnik człowieka myślącego po sztuce pisania XXI wieku

Pinker - Piękny stylKsiążka Stevena Pinkera Piękny styl. Przewodnik człowieka myślącego po sztuce pisania XXI wieku tym różni się od innych publikacji na podobny temat, że nie jest nudna. Nie przypomina ani akademickiego wykładu, ani popularnego poradnika „dla opornych”. Jest jednocześnie inteligentna, błyskotliwa i praktyczna. Nie jest typowym podręcznikiem, służącym nauce twórczego pisania – vel creative writing – i między innymi dlatego nadaje się do tego celu lepiej od innych. Jej autor jest psychologiem, językoznawcą, a do tego czystej wody idealistą, stąpającym przy tym – przynajmniej moim zdaniem – twardo po ziemi. Czego chcieć więcej?

Dowiedz się więcej

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki: Kochanka Norwida

Tkaczyszyn-Dycki - Kochanka NorwidaW poprzednich książkach poetyckich Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki zaskakiwał swoich czytelników autotematycznymi bon motami w rodzaju: „nekrologi będą zawsze / czymś więcej aniżeli współczesna poezja / polska na którą nikt się nie rzuca”; „wybacz mój drogi musisz udźwignąć i to // że współczesna poezja polska to nekrologi”; „księgozbiory nie są nam już niezbędne / do życia musisz się z tym pogodzić”; „istotą poezji jest nie tyle zasadność / co bezzasadność napomknień i powtórzeń” czy „lecz poezji polskiej dawnej i współczesnej / nie da się przelecieć w jedną noc ole!”, okraszając je dodatkowo uwagami o „nieprzydatności”, „nadaremności” czy „ograniczeniach” poezji.    

Dowiedz się więcej

Piotr Śliwiński, Horror poeticus (fragmenty)

Śliwiński Piotr - Horror poeticusSzczelina bólu [Aleksander Wat]

96
Po drugie – wiersz jest zagadką, którą można rozwiązać jak zagadkę, nie jest rebusem, ćwiczeniem matematycznym; zabawą w ukrywanie sensu przed czytelnikiem.
Po trzecie – wiersz nie jest rozstrzygalnym z góry, wszystko znaczącym lub niż nie znaczącym przekazem; jego wieloznaczność lub nierozstrzygalność (aporia) jest doświadczeniem, a nie presupozycją.    

Dowiedz się więcej

Grzegorz Tomicki: Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego

Tomicki Grzegorz - Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-DyckiegoKiedy umyśliłem pisać pracę doktorską o Eugeniuszu Tkaczyszynie-Dyckim, musiałem przekonywać profesorskie grono, że ten mało znany poeta rzeczywiście jest tego wart. Kiedy po czterech latach ją kończyłem, miał on już na koncie wszystkie najważniejsze nagrody literackie w Polsce. A może nie wszystkie, skoro – jak się okazuje – wciąż je dostaje. W międzyczasie napisałem o nim osobną książkę, którą wszyscy chwalili, a nikt nie chciał wydać, bo bez wsparcia finansowego uczelni takie rzeczy nie mają u wydawców szans. Ja zaś nie byłem już człowiekiem żadnej uczelni, bo pracowali na nich mądrzejsi ode mnie. W związku z czym jest to zapewne ostatnia naukowa książka, jaką napisałem. Cieszę się, że jest właśnie o Eugeniuszu. Bynajmniej nie ze względu na nagrody, a nawet jakby przeciwnie. Z różnych stron dochodzą mnie bowiem słuchy, że Dycki się skończył albo że – cytuję z pamięci – wykończył polską poezję. Co mogę powiedzieć? Dobra poezja obroni się nawet bez dobrych czytelników, chociaż to zawsze szkoda.
Grzegorz Tomicki

Dowiedz się więcej